Aktualności

Trener CHKS Chełm: stałem i nie wierzyłem własnym oczom

- Stałem i nie wierzyłem własnym oczom. Mój zespół grał chyba najgorzej w całym sezonie - tak o dwóch pierwszych setach pierwszego półfinału z KPS-em Siedlce mówił trener CHKS Chełm, Krzysztof Andrzejewski. Jego podopieczni ostatecznie wygrali 3:2 (22:25, 18:25, 25:14, 25:17, 15:10), otwierając mocno drzwi do finału PLS 1. Ligi.

Od trzeciego seta zobaczyliśmy zupełnie inny zespół z Chełma, który spokojnie punktował groźnego rywala. W drugiej partii gospodarze mieli ogromną przewagę.

- Wcześniej u moich zawodników było chyba za dużo motywacji, stąd taka postawa zespołu. Jestem pełen uznania wobec pracy trenera Witolda Chwastyniaka. Zbudował w kończącym się sezonie bardzo dobrze funkcjonujący team, który o czym sami najlepiej przekonaliśmy się był groźny dla każdego - komplementował siedlecki zespół Krzysztof Andrzejewski.

Drugie półfinałowe spotkanie w Siedlcach zakończyło się porażką KPS-u 0:3 (14:25, 26:28, 22:25). - Wcale nie było łatwiej - podkreśla trener Andrzejewski. W drugiej partii jego podopieczni prowadzili m.in. 18:14 oraz 20:22 i jak podkreśla chełmski szkoleniowiec jego drużynie uciekła koncentracja. - Jednak wytrzymaliśmy końcówkę, zachowaliśmy więcej zimnej krwi - dodaje.

Zimna krew była również potrzebna w trzecim secie. W końcówce na tablicy widzieliśmy wynik 21:21 i końcowy rezultat przynajmniej w tej partii był sprawą otwartą.

Po awansie do finału Krzysztof Andrzejewski spokojnie mógł powiedzieć: teraz krótki odpoczynek, regeneracja sił i zachowanie głodu zwyciężania. Idziemy po mistrzostwo.

Powrót do listy